czwartek, 21 czerwca 2012

- Zayn -

Byłaś jak zazwyczaj wieczorem na imprezie ,
nawet nie wiedziałaś kogo.
Od jakiś dwóch lat , czyli od śmierci Twojej
przybranej mamy - bo prawdziwa Cię zostawiła
gdy byłaś mała - wszystko zaczęło Ci się sypać ,
nic Ci się nie udawało. Gubiłaś powoli szczęście ,
które kiedyś Cię przepełniało , gubiłaś siebie.
Zaczęłaś się niszczyć , paląc fajki i pijąc wódkę.
Już od dawana nie pamiętałaś żadnej nocy ..
Nie zależało Ci już na niczym..
Tej nocy szalałaś na parkiecie ,
wszyscy pożądali Cię wzrokiem , ale wiedzieli ,
że nie mogą Cię mieć. Byłaś za bardzo
dumna , by oddać się w pełni komuś ,
a przynajmniej takie miałaś podejście.
W końcu z głośników poleciała wolna nuta ,
a Ty wylądowałaś w objęciach jakiegoś chłopaka.
Jego zapach fajek zmieszany z męskimi perfumami
sparaliżował Twoje ciało. Uwielbiałaś takie zapachy.
Chłopak objął Cię w biodrach , a Ty dałaś
mu ręce na szyję. Twój wzrok od razu przykuły
jego tajemnicze , czekoladowe oczy.
Uśmiechnął się , a Tobie ugięły się nogi.
Nie wiedziałaś co takiego miał w sobie ,
ale niesamowicie Cię pociągał. Był taki pewny siebie.
Wsunął lekko palce pod Twój podkoszulek
i jeździł opuszkami palców po Twoich plecach.
Czułaś jak pod wpływem jego dotyku cierpnie Ci skóra.
Ty natomiast zataczałaś kręgi na jego szyi swoimi palcami.
W końcu kawałek się skończył i podeszliście oboje do baru.
Zamówiliście po drinku.
Ch - [T.I.] , tak ?
Ty - skąd wiesz ? śledzisz mnie czy coś ? - uniosłaś do góry
jedną brew i się zaśmiałaś.
Ch. - no pewnie , dzień i noc - uśmiechnął się cwaniaczkowato.
- jestem Zayn.
Ty - wow już dawno nie rozmawiałam tak długo z
żadnym chłopakiem .. większość chce tylko jednego - zaśmiałaś się drwiąco.
Z - ale ja nie jestem większość , skarbie.
Ty - tak ? no to powiedz mi kim jesteś .. opowiedz mi o sobie.
Z - nie tutaj .. chodź , przejdziemy się - położył na blacie pieniądze ,
chwycił Cię za rękę i skierowaliście się w strone wyjścia.
Rozmawialiście dość długo , przechadzając się uliczkami Londynu.
Już dawno Ci się tak dobrze z nikim nie gadało..
Czułaś , że Zayn jest taki sam jak Ty.
W końcu zrobiło się zimno.
Ty - brr , zimno. Chodźmy do mnie , mieszkam niedaleko.
No chyba , że masz jakieś plany - spojrzałaś w oczy chłopaka.
Z - prowadź - uśmiechnął się.
Po 10 minutach byliście już w Twoim mieszkaniu.
Ty - rozgość się , a ja idę się przebrać.
Udałaś się po schodach do Twojego pokoju ,
zdjęłaś sukienkę , którą miałaś na sobie ,
-w sumie to nie wiedziałaś po co ją założyłaś ,
przecież nienawidziłaś sukienek - i ubrałaś swoje rurki.
Właśnie miałaś ubierać podkoszulek , gdy poczułaś , że ktoś
Cię obserwuje. Obróciłaś głowę i zobaczyłaś Zayna stojącego
w drzwiach. Uśmiechał się cwaniaczkowato , mierząc Cię od góry do dołu.
Uśmiechnęłaś się tylko i przewróciłaś oczami.
Wróciłaś do ubierania podkoszulka , jednak chłopak
podszedł do Ciebie , objął się od tyłu i zaczął muskać Twoją szyję.
Obróciłaś się w jego stronę i oparłaś dłonie o jego klatkę piersiową.
Czułaś mocne bicie jego serca. Wsłuchiwałaś się w ten rytm i czułaś ,
że chcesz to słyszeć już zawsze , że jest to najpiękniejsza muzyka na świecie.
Spojrzałaś w czekoladowe oczy mulata , w których
od razu zobaczyłaś iskierki. Przybliżył swoją twarz do swojej i
delikatnie musnął Twoje wargi. Tobie jednak było mało.
Wpiłaś się w jego usta i jednym szybkim ruchem
rozpięłaś jego koszulę. On natomiast przez chwilę męczył się
z Twoimi spodniami. W końcu udało mu się je odpiąć.
Opadliście oboje na łóżko nadal się całując. ( Potem wszyscy
wiedzą co się stało ; D ). Myślałaś , że Zayn jest kolejnym z tych ,
którzy są tylko przez jedną noc , ale nie ..
Obudziłaś się i zobaczyłaś go , śpiącego. Uśmiechnęłaś się sama do siebie.
Czułaś , że wreszcie znalazłaś powód do życia.
Ten tajemniczy mulat od razu zawładnął Twoim sercem.
Próbowałaś po cichu wstać , żeby go nie obudzić , ale
gdy już miałaś ubierać kapcie poczułaś ciepłe
dłonie Zayna na Twoim brzuchu.
Przyciągnął Cię do siebie i delikatnie musnął Twoje usta.
Z - gdzie Ci się tak śpieszy , hmm ?
Ty - chciałam Ci zrobić śniadanie , ale jak nie chcesz..
Z - o nie , nie , dzisiaj ja robię śniadanie !
Ty - i tak muszę Ci pomóc , bo nie wiesz gdzie co mam.
Z - nie bój się , za niedługo będę już wszystko wiedział.
Uśmiechnęłaś się , pocałowałaś go w policzek i
wstaliście razem. Ubraliście się i zeszliście na dół , do kuchni.
Zayn zrobił kanapki , a Ty herbatę.
Chciałaś , żeby Twoje śniadanie już zawsze tak wyglądało.
*rok póżniej*
Zayn zamieszkał razem z Tobą.
Wreszcie czułaś , że masz dla kogo żyć. Przestałaś pić i palić.
Dbałaś o siebie. Twój kochany Zayn dawał Ci cały czas
powody do szczęścia. Co wieczór przygrywał Ci na gitarze i
śpiewał. Kochałaś jego głos. Kochałaś go całego.
No , ale jeśli jest idealnie , to zawsze coś musi się sypnąć.
Zayn zachorował na raka. Nie mogłaś w to uwierzyć.
Ktoś kto dawał Ci powód do życia , był Twoim życiem miał
za niedługo odejść. Lekarze dawali mu pare tygodnie ,
może miesiąc. Nie mogłaś się z tym pogodzić.
To nie mogło się dziać naprawdę. On jednak cały czas powtarzał ,
że uczył Cię przecież być twardą i taka masz być.
Mówił , że dasz radę , on przecież zawsze będzie przy Tobie ,
tylko że duchem.
Ale Ty chciałaś , żeby był przy Tobie ciałem. Chciałaś móc się do niego
przytulić gdy będziesz miała gorsze dni. Nie chciałaś nawet myśleć ,
że za niedługo nie będziesz już mogła poczuć jego ciepłych ust.
Spędzałaś więc z nim każdą chwilę i patrzyłaś jak jest coraz słabszy.
Nie mogłaś tego znieść.
*miesiąc później*
Zayn właśnie zasłabł i trafił do szpitala.
Wiedziałaś , że to koniec. Siadłaś przy jego łóżku , zamknęłaś
jego dłoń w swoich i zaczęłaś płakać.
Ty - Zayn proszę , nie zostawiaj mnie.
Nie teraz. Nie tak.
Z - skarbie zawsze będę przy Tobie. - wyszeptał słabo.
Ty - ale ja chcę , żebyś był przy mnie także ciałem ,
żebyś w trudnych chwilach mnie obejmował tak jak zawsze i
mówił " kochanie wszystko będzie dobrze , przecież
mamy siebie , a to całkiem sporo ".
Z - wiem , też bym chciał Cię mieć przy sobie , ale widocznie Bóg
chce inaczej , może tak miało być.
Ty - a , a , a , ale ..nie , proszę ..wiesz , że ja bez Ciebie nie istnieję.
Z - Kocham Cię ,nigdy Cię nie opuszczę - po tych słowach zamknął oczy , a Ty usłyszałaś
tylko głośne pi-pi-pi-pi.
Momentalnie na salę wbiegli lekarze , a pielęgniarki zabrały
Cię na korytarz. Krzyczałaś dławiąc się łzami ,
żeby Cię puściły.
- wie pani , że to było niemożliwe .. no właśnie ..
ale stał się cud .. żyje , a do tego udało się zlikwidować
raka. Musi panią bardzo kochać. - oznajmił lekarz wychodząc
z sali po godzinie.
Upadłaś na kolana i zaczęłaś płakać ze szczęścia.
Ty - mogę go zobaczyć ?
Lekarz gestem zaprosił Cię za drzwi sali.
Znowu usiadłaś obok niego.
Tym razem to on chwycił Twoją dłoń.
Ty - Zayn ? - powiedziałaś z uśmiechem na twarzy.
Z - przecież mówiłem , że nigdy Cię nie opuszczę - uśmiechnął się
znowu w ten swój cwaniaczkowaty sposób.
Ty - debil - uśmiechnęłaś się i wtuliłaś się w niego.
Ta choroba tylko umocniła Cię w wierze , że kochasz
Zayna najbardziej na świecie. On był Twoim światem.
Nie widziałaś nikogo poza nim.  Liczył się tylko on. / Yśka <3



Miał być smutny koniec , ale uznałam , że ostatnio same
smutne są to dla odmiany dodam coś wesołego : d
Po za tym nie chcę , żebyście zasmarkały klawiaturę ; D
Widzicie jak się o was troszczę ; >
mwhahahaha <3


1 komentarz:

  1. Uf ! dobrze że zmieniłaś wersję -.- jak już czytałam o tym raku, to odsunęłam zeszyt z imaginem którego zaraz dodam , bo bym go zalała łzami -.- śliczny Yśka . ♥

    OdpowiedzUsuń