wtorek, 22 maja 2012

-Louis-

Byłaś normalną 18- latką , pogodną , miłą . Czasami buntowniczą.
Mieszkałaś z rodzicami w Londynie.
Kochałaś to miasto , kochałaś muzykę i kochałaś One Direction.
Ceniłaś ich , uwielbiałaś ich muzykę , ich ogólnie całych. Za to co też robią.
Byli idealni...
Dzisiaj wstałaś wcześnie , o 7 . Była środa.
Ty już skończyłaś szkołę , chciałaś zająć się muzyką , śpiewem i tańcem.
Zeszłaś schodami na dół , do kuchni.
T.M.: Witaj śpiochu , pójdziesz do sklepu po bułki ?
Ty: no jak trzeba .. ; )
Z powrotem weszłaś na górę, ubrałaś się i już po 15 minutach byłaś gotowa.

Wyszłaś na pole , wzięłaś z garażu swój rower i pojechałaś.
Do sklepu miałaś jakieś 100 m . 
Szybko dojechałaś i kupiłaś to co miałaś kupić.
Byłaś już w połowie drogi , nagle zza zakrętu pojawiło się auto.
Jechało z ogromną prędkością , jechało nie po tej stronie po której powinno.
Wjechało w Ciebie. Szybko Straciłaś przytomność .
Obudziłaś się już w szpitalu. :
Ty: Ała.. gdzie ja jestem ? widzę anioła ?

Ch: Heh , nie.
T.T.: Ten młody człowiek Cię uratował !

Ch: Jestem Lou. Louis Tomlinson - zrobił słodki uśmiech.
Ty: Ten Louis ? z One Direction ?
Lou: Tak. Heh , fanka ?
Ty: I to chyba najszczęśliwsza na świecie ;)
Rodzice poszli poinformować lekarzy o Twoim przebudzeniu.

Ty w tym czasie zapoznawałaś się z chłopakiem. - z idolem.
Nic Ci na szczęście nie było. Kilka potłuczeń i guzów.
Już na drugi dzień mogłaś wyjść z szpitala.
Rodzice po Ciebie przyjechali i byłaś gotowa do wyjścia.
Było Ci smutno , ponieważ jeszcze wczoraj siedziałaś tam z Lou i kilka godzin rozmawialiście.
A teraz pewnie Go już nigdy nie zobaczysz. Nagle ktoś wparował do drzwi :
Lou: Dzień dobry Państwu ! czy mógłbym zabrać (T.I.) do siebie ? robimy dzisiaj ognisko.

T.T.: Ale musisz się Nią zaopiekować.. dopiero co wyszła .
Lou: Jak potrafię najbardziej .
T.M.: No to dobrze .
Rodzice pojechali do domu , a Ty pojechałaś z Lou do ich domu.
Jechaliście 10 minut , cały czas przy tym śmiejąc się i rozmawiając.
Na miejscu byliście już o 19.45.
Ty: Wow ! piękna willa.
Chłopak zaprowadził Cię do domu , tam przywitałaś się z pozostałą 4.

Widać było że Cię polubili.
O 20.30 zaczęło się ognisko.
Przyszło jeszcze kilka ich znajomych ..
W środku było ognisko , a naokoło ławki z drewna. 
Lou siadł obok Ciebie,  tam rozmawialiście wszyscy.
Lou: Zimno Ci ?
Ty: Nie .. zaraz będzie mi ciepło .

Było Ci zimno , w końcu byłaś w shortach i podkoszulku na ramiączkach.
A był wieczór w Londynie. 
Louis natychmiast zdjął z siebie swoją bluzę , i narzucił Ją na Ciebie.
Potem Cię objął i razem zajadaliście pianki.
Lou spadła jedna na Twoje kolana. Ty Ją wzięłaś i trzymałaś w ręce.
Nastała między Wami cisza , patrzyliście sobie prościutko w oczy.
Zbliżaliście się po woli do siebie , w końcu złączyliście się w namiętnym pocałunku.
Wszyscy pozostali zaczęli krzyczeć , i bić brawa.
Lou: Wiedziałem od początku że jesteś wyjątkowa ..
Ty: Mogliśmy się co prawda mniej boleśniej dla mnie spotkać , ale ważne że się spotkaliśmy.
Tak kilka godzin trwało ognisko.
Chłopcy nie pozwolili Ci już iść do domu. Zwłaszcza Lou.
Więc zostałaś u nich , spałaś z Lou.
Rano obudził Cię Hazza , wbiegający do pokoju :
H: (T.I.) ! szybko zbieraj się !

Ty: Co się stało Harry ?! gdzie Lou ?!
H: Szybko ubieraj się, opowiem Ci po drodze !

Natychmiast bez zastanowienia wstałaś z łóżka , ubrałaś swoje shorty i bluzę która Lou dał Ci wczoraj.
Szybko wsiadłaś do auta z chłopakami , ciągle pytałaś się gdzie Lou.
Wiedziałaś że coś się stało , byli cali zdenerwowani . W końcu Liam pierwszy wydusił :
Li: Miał wypadek.. jechał rano gdzieś i jakiś kierowca w Niego wjechał.

Pojawiły Ci się łzy,  modliłaś się tylko żeby nic mu się nie stało.
Jednak non stop o tym myślałaś , o tych samych najgorszych rzeczach.
Dojechaliście w 6 minut pod szpital.
Szybko wbiegłaś , miał operację .. musieliście czekać.
Dopytywałaś się płacząc co mu jest, w jakim jest stanie.
Nikt nie chciał Wam udzielić odpowiedzi.
Zaczęłaś cała zdenerwowana walić w krzesła , chłopcy Cię uspokajali.
Wszyscy płakaliście,  modliliście się tylko oto aby mu się nic nie stało.
Lekarz po godzinie wreszcie wyszedł :
Ty: No ile można czekać ?! nic mu nie jest ? wszystko jest dobrze ?!
Lek: Pan Louis miał poważny wypadek. Będzie miał przeszczep. Ale jest w okropnym stanie , niech Pani się nie nastawia na to że wyzdrowieje , na to że przeżyje.

Ty: On musi żyć ! nie ma innej opcji !-  zaczęłaś głośniej płakać.
Lek: Niech Pani usiądzie , zaraz zrobimy przeszczep. Spokojnie .. nerwami nic pani nie zdziała.
Chłopcy wzięli Cię , abyś usiadła spokojnie.
Schowałaś głowę w kolana i płakałaś. Myślałaś o wszystkim .. nie długo go znasz a tak mocno Go kochasz.

H: Co jest ?! operacja trwa już chyba 2 godziny !
Z: Spokojnie ! nie denerwujmy się i nie nastawiajmy się na najgorsze !
N: Wszystko będzie dobrze , musimy tylko w to uwierzyć !
Ty: A jak nie ?! - w końcu podniosłaś głowę , byłaś cała rozmazana. Oczy już podpuchnięte.
Wszyscy Cię przytulili.
Lekarze zaczęli zbierać się do sali gdzie leżał Lou. Zaczęli tam biegać.
Bałaś się , że stanie się najgorsze. Wszyscy tam wariowali.
Minęło 30 minut. Ty już nie miałaś sił.. głowę miałaś na ramieniu Hazzy.
Zamykały Ci się już powoli oczy, zmęczona od płakania.
Lekarz wyszedł  , natychmiast otworzyłaś oczy i podbiegłaś z chłopakami.
Lek: ...
Ty: I co !?
Z: Żyje prawda ?!
Lek: ...
H: No niech Pan odpowie wreszcie !

Lekarz nic nie powiedział , uśmiechnął się bardzo mocno i gestem zaprosił do sali.
Nie mogłaś uwierzyć , On żył ! żył ! On żyje !
Weszłaś szybko do sali z pozostałymi.
Ty: Lou ! nie rób już nigdy czegoś takiego ! nigdy !
H: Wiesz jak się baliśmy ?!
Lou: Nic się przecież nie stało. Życie dopiero się zaczyna , nie mogłem Was chłopaki opuścić. Jesteście dla mnie jak bracia , i kocham Was jak młodsze rodzeństwo. (T.I.) Ciebie w życiu nie opuszczę. Drzwi do naszego życia się dopiero otwierają, nie mogłem pozwolić sobie na śmierć , nie umierając razem z Tobą ze starości na krzesełkach wtuleni w siebie , a wokół nas nasze wnuczki i wnuczkowie.
Ty: Lou .. kocham Cię głuptasie - pocałowałaś Go w policzek.
Po 2 dniach Lou mógł już wyjść ze szpitala o własnych siłach.

Wasza miłość dalej trwa , mimo że tak często ludzie chcieli Was rozdzielić.
Widocznie zdali sobie sprawę , że tej miłości nie da się zniszczyć. 
Bo Wy i tak do końca będziecie razem / <Tori> <33
Louis-Tomlinson-Photo-1 ♥

1 komentarz: